czwartek, 11 sierpnia 2016

Sztormy

,, And I was on the island and you were there too,
But somehow through the storm I couldn’t get to you”

Znajomość Florence i Jasona nie skończyła się na jednej kawie. Nie skończyła się także na kolejnej kawie, ani na jeszcze kolejnej.
– Kiedy wyjeżdżasz z Meksyku? – zapytał Dalloway, gdy razem z kobietą siedzieli nad morzem. Słone fale obmywały ich stopy, a palce zapadały się w miękkim piasku.
– Za trzy dni – odpowiedziała, wpatrując się w dal.
– Czyli mamy niewiele czasu – mruknął.
– Będziemy mieli tyle czasu, ile tylko będziemy chcieli. Jeżeli tylko… nie poprzestaniemy na tym wyjeździe – powiedziała z wahaniem. Zerknęła na Jasona, by sprawdzić, jak zareagował na jej słowa – dość odważne, jak na to, że znali się kilka dni.
– Byłbym zaszczycony – wykrztusił po chwili milczenia.
– Czym? Czym miałbyś być zaszczycony? – zapytała.
– Ja… po prostu pracuję w filmie. A ty… Zna cię cały świat, jesteś sławna… – jąkał się. Spuścił wzrok i pokręcił głową. Florence pomyślała, że nigdy nie wyglądał bardziej uroczo.
– To, że jestem sławna, nie znaczy, że nie jestem taka, jak inne kobiety. Nie potrzebuję osób z wyższych sfer, aby być szczęśliwą – uśmiechnęła się nieśmiało.

***
Namiętność pomiędzy Florence i Jasonem wybuchła niczym podpalona benzyna. Do końca pobytu rudej w Meksyku spotykali się codziennie. Każdego wieczoru Isabella wysłuchiwała peanów na cześć nowego mężczyzny jej przyjaciółki, próbując jednocześnie pozbierać swoje niedawno zniszczone życie.
Sielanka nie trwała jednak zbyt długo.
Komplikacje zaczęły się w momencie, w którym kobiety wróciły do Londynu, a Dalloway został w Meksyku. Mimo częstych konferencji telefonicznych, Florence bardzo tęskniła za Jasonem. Ten jednak przez przynajmniej kolejny miesiąc miał uczestniczyć w zdjęciach do filmu o Fridzie Kahlo.
– Jason, nie mógłbyś przyjechać chociaż na jeden dzień? – pytała ruda, gdy przemieszczała się z miasta do miasta swoim tourbusem.
– Nie mogę, jestem zajęty – odpowiadał, pijąc drinka razem z kadrą filmową. – A może ty przyjechałabyś do nas… To znaczy, do mnie na trochę?
– Ja też nie mogę, właśnie jadę na koncert do Sheffield – mówiła ze zrezygnowaniem.
– A jutro? Na pewno znajdziesz chwilkę czasu, by przyjechać do Meksyku.
– Nie mogę, naprawdę nie mogę – niemal płakała, a każdy członek zespołu patrzył się na nią ze szczerym współczuciem. – Jutro mam kolejny koncert.

Miesiąc mijał, a Florence coraz bardziej ochoczo skreślała dni w swoim kalendarzu, by w końcu dotrzeć do momentu, w którym Jason miał powrócić z Meksyku do Wielkiej Brytanii. Ruda była tym wydarzeniem bardzo podekscytowana. Isa nie mogła nie uśmiechać się, widząc radość bijącą od jej przyjaciółki, jednak wewnętrznie wciąż czuła rozbita.
Trzy godziny przed planowanym powrotem Dalloway’a do jego ojczyzny, Florence usłyszała, że jej telefon dzwoni. Szybko wyjęła go z torebki i ze zdziwieniem odkryła, że na wyświetlaczu pojawiło się imię jej mężczyzny, który już dawno powinien przebywać w samolocie.
– Haj, Jason – powitała go radośnie. – Czy wasz samolot ma opóźnienie? Powinniście już przecież lecieć.
– Nie… – powiedział z lekkim zmieszaniem. – Właściwie, my w ogóle nie będziemy lecieć tym samolotem.
– Dlaczego? Stało się coś złego? – zapytała nerwowo.
– Tak. Zdjęcia nie zakończyły się dzisiaj. Na razie zostajemy w Meksyku jeszcze dwa tygodnie, ale reżyser powiedział, że ten okres może się wydłużyć. Naprawdę cię przepraszam, ale…
Florence bez słowa rozłączyła się i usiadła na swoim dużym łóżku. Z jej gardła wyrwał się cichy szloch, który mimo wszystko usłyszała Isabella z pokoju obok. Blondynka delikatnie zapukała w drzwi pomieszczenia, a już po chwili siedziała obok niej i mocno ją obejmowała. Cicho pytała, co się stało, jednocześnie lekko kołysząc ją w ramionach. Z urywanych słów, które wypływały z wszechmogącego gardła rudej, Isabella wywnioskowała, że Jason znów ją skrzywdził
– Nie przejmuj się nim – wyszeptała.
– Jak mam się nie przejmować, skoro go kocham? Jedyne, czego teraz chcę, to by przy mnie był – szlochała, a jej słowa niebezpiecznie przypominały blondynce kwestie bohaterek książkowych, które umierają z miłości.
– Na pewno za niedługo się z nim zobaczysz – obiecała.

Jej obietnica spełniła się niecałe trzy tygodnie później.
Zdjęcia do filmu o Fridzie zostały zakończone i Jason Dalloway powrócił do Bath, gdzie mieścił się jego dom. Florence od razu rzuciła wszystko, zaniechując nagrywanie nowej piosenki, i pojechała do niego, aby się z nim spotkać.
– Jason! – Ruda wpadła w jego ramiona zaraz po wejściu do domu. – Tak bardzo za tobą tęskniłam!
– Ja też za tobą tęskniłem, Flo –szepnął i schował twarz w jej włosach – Nie mogłem doczekać się momentu, w którym skończymy zdjęcia.
Po czułej nocy spędzonej w Bath, kobieta musiała wrócić do Londynu. Dalloway niechętnie zgodził się, by go opuściła, jednak sam nie wyrażał chęci wyjazdu do stolicy, tłumacząc się służbowymi sprawami.

***
Przez pół roku żyli w rozjazdach, rezygnując z chwili relaksu dla podróży do ukochanej osoby. Jason wyjechał do Gruzji, by kręcić kolejny film, zaś Florence odbywała tournée po Ameryce Północnej. Dalloway rzadko ją odwiedzał – to raczej ona, po wyczerpującym secie i o suchym gardle wsiadała do samolotu, by choć go zobaczyć. Isabelli wcale a wcale się to nie podobało, bo choć jej życie wciąż było kupką gruzu, żywot jej przyjaciółki martwił ją bardziej od swojego. Pod oczami rudej coraz częściej pojawiały się cienie, które coraz trudniej było zatuszować. Telefony Dalloway’a były coraz częstsze, a jednocześnie coraz bardziej napastliwe. Mężczyzna niemal żądał od Florence, by przyleciała do niego, a gdy ona protestowała, tłumacząc się zmęczeniem, zarzucał jej, że już go nie kocha. Chciał, aby się zmieniła – na taką, która zawsze będzie miała dla niego czas. Na taką, która będzie na każde jego skinienie. Jason zasiał w jej głowie myśl, że nie jest wystarczająco dobra. Że musi się zmienić.
– Kocham go… Wiesz, że go kocham, prawda? – płakała ruda, siedząc w hotelowym pokoju. Po raz pierwszy od wielu dni zdarzyło się, że miała czas, by chwilę odpocząć i przestać ukrywać emocje.
– Wiem, że go kochasz. I to jest w tym najgorsze – westchnęła Isabella.
– Dlaczego to jest najgorsze? – wyszlochała.
– Bo ta miłość cię niszczy. Nie widzisz tego? Jesteś cieniem człowieka! Nie wierzysz w siebie! Poświęcasz się dla dupka, któremu najpewniej w ogóle nie zależy na tobie. Bo jaki mężczyzna kocha w taki sposób? Jaki mężczyzna w ogóle nie liczy się ze zdaniem, a przede wszystkim zdrowiem osoby, którą kocha? – Blondynka potrząsnęła swoimi włosami i uklęknęła przed zapłakaną kobietą. – Jak możesz tego nie widzieć?

***
– Co było dalej, to już sama dobrze wiesz – szepnęła Florence. Wyprostowała się i nieco oddaliła od byłej przyjaciółki, jednocześnie wciąż siedząc na ławce.
– Wiem, że zerwałaś z Jasonem, a on niemal cię pobił. Wiem, że po tym wydarzeniu wyglądałaś lepiej i, przede wszystkim, czułaś się lepiej. Więc dlaczego, do cholery jasnej – głos Isabelli niebezpiecznie zbliżył się do krzyku – po kilku miesiącach znów się załamałaś?! Dlaczego, gdy pojechałyśmy do Meksyku, zaczęłaś tak dziwnie się zachowywać? Czy wtedy spotkałaś się z nim znowu? I dlaczego po kilku koncertach obwieściłaś, że to koniec… że to koniec nas? – w oczach kobiety zalśniły łzy, gdy po raz pierwszy od trzech lat tak wyraziła się o ich starym zespole – jakby dalej uważała się za jego członka.
Ruda drgnęła, gdy usłyszała słowa Isabelli, jednak nie odpowiedziała na żadne z jej pytań.
– Nie muszę ci o tym mówić.
– Właśnie, że musisz.
Blondynka chwyciła ją za nadgarstek, jednak Florence już wstawała z ławki. Wyplątała dłoń z jej uścisku i skierowała się do wyjścia z ogrodu – tak gwałtownie, jak cztery lata temu. Tym razem miała jednak zamiar skierować się w stronę wybrzeża, by wszystko spokojnie przemyśleć. Gdy wychodziła na drogę, znów wydawało jej się, że widzi czyjąś głowę pomiędzy roślinami.
Isabella zaś wciąż siedziała na ławce niczym skamieniała. Łzy płynęły po jej policzkach.
– Nie mówiłeś mi, że to będzie boleć aż tak bardzo – szepnęła.    



****** 
Hej, kochani! 
Cóż... opóźnienie było całkiem spore, jednak czasem wydaje mi się, że w wakacje, paradoksalnie, mam mniej czasu niż w roku szkolnym. Dlatego też krąg trzeci najpewniej nie zostanie opublikowany wcześniej, niż w tygodniu 29.08-4.09. 
Życzę udanej reszty wakacji! J. M. :*


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz