,, I’ve already had a sip
So I’d reasoned I was drunk enough
To deal with it”
Florence widziała ją już z daleka.
Delikatny wiatr rozwiewał jasne włosy Isabelli, tworząc wokół jej głowy coś na
kształt aureoli. Blondynka czekała spokojnie, ciekawie rozglądając się po
ogrodzie. Nieco zmienił się od ostatniej wizyty kobiet ‒ drzewa były wyższe,
podobnie, jak kaktusy. Kolorowe kwiaty, które kwitły niegdyś w rogu ogrodu,
zostały przeniesione na przeciwległy koniec, a w ich poprzednich miejscu
pojawiło się niewielkie oczko wodne. Pływało w nim tuzin złotych rybek.
Nie zmienił się jednak układ ławek w
ogrodzie. Florence podeszła do jednej z nich, na której siedziała Isabella.
Ruda z zaskoczeniem stwierdziła, że jest to ta sama ławka, na której zawsze
siadały. Gdyby nie to, że wszystkie rośliny urosły, kobiety znów mogłyby
obserwować z tego miejsca drogę przed hotelem.
Ciemna
czupryna pojawia się ponad liśćmi kwiatów. Mężczyzna odwraca się i ukazuje
swoją piękną twarz.
,,Ciekawe, czy Isabella pamięta…”,
pomyślała Florence. ,,Ciekawe, czy pamięta, że to była nasza ławka, czy usiadła
tutaj przypadkowo…”
‒ Już jestem ‒ oznajmiła ruda, mimo że
było to niepotrzebne.
‒ Bardzo się cieszę, że się tutaj
spotkałyśmy ‒ zaczęła Isabella.
Florence chciała odpowiedzieć, że
również się cieszy, jednak te słowa nie chciały jej przejść przez gardło.
Zamiast tego mruknęła:
‒ Tak, niezwykły przypadek… Niczym palec
boży.
Blondynka spojrzała na nią ze zdziwieniem,
jednak nie skomentowała jej słów.
‒ To opowiadaj, co tam u ciebie ‒
powiedziała beztrosko, zakładając nogę na nogę.
‒ Nic ciekawego ‒ Florence odetchnęła z
ulgą, widząc, że na razie Isabella zamierza rozmawiać z nią tylko o
teraźniejszości.
‒ Mieszkasz gdzieś na stałe?
‒ Teoretycznie wciąż w Londynie, ale
ostatnio bywałam często w Los Angeles. A ty? ‒ zapytała z ciekawości.
‒ Przez ostatni rok cały czas mieszkałam
w Nowym Jorku, bo tam nagrywaliśmy ‒ odpowiedziała.
‒ Chcecie wydać album? ‒ Florence
zmrużyła oczy, próbując odpędzić wciąć powracającą zazdrość o nowy zespół
kobiety.
‒ Zapewne tak, ale nie jesteśmy jeszcze
do końca gotowi.
Zamilkły. Isabella bawiła się swoimi
palcami, a Florence patrzyła się przed siebie. Mogłaby przysiąc, że pomiędzy
krzakami znów zobaczyła ciemną czuprynę.
Cisza stała się niezręczna, a atmosfera
niezwykle napięta. Ruda odgarnęła grzywkę z czoła i nerwowo spojrzała na byłą
przyjaciółkę.
‒ A co z pozostałymi członkami zespołu?
Co teraz robią? ‒ zapytała, łapiąc się pierwszego tematu, jaki przyszedł jej do
głowy.
‒ Chris razem z Mairedi prowadzą
kawiarnię i zajmują się swoim dzieckiem, Mark został muzykiem studyjnym,
Valdis, Björk i i Sigrùn znalazły pracę w filharmonii w
Nowym Jorku, Roo i Lucy śpiewają w jakimś innym zespole, a Rob… ‒ jej głos na
chwilę się zawiesił ‒ Rob postanowił iść na studia.
‒ Rob na studiach? ‒ Florence krótko
parsknęła śmiechem. Nie umiała wyobrazić sobie swojego wysokiego gitarzysty
wysłuchującego wykładu jakiegoś podstarzałego profesora.
‒ Tak. Też się dziwiliśmy, ale to w
końcu jego decyzja ‒ wzruszyła ramionami.
‒ A co studiuje? ‒ zainteresowała się
ruda.
‒ Nie wiem. Powiedział nam, że nie
zdradzi tego, póki nie zostanie absolwentem.
Głos Isabelli był dziwny. Wydawało się,
że kobieta nie chciała rozmawiać o Robercie. Blondynka znów wzruszyła
ramionami, powtarzając, że niczego nie wie, po czym spojrzała Florence prosto w
oczy.
‒ Proszę, powiedz mi, co robiłaś przez
te trzy lata ‒ szepnęła.
‒ Już ci mówiłam, Isabella ‒
odpowiedziała cicho ‒ Nic ciekawego.
‒ Wszystko, co robisz, jest ciekawe.
‒ Nie…
‒ Florence… Proszę…
Isabella niespodziewanie wyciągnęła
przed siebie rękę i przejechała nią po gładkich włosach kobiety. Przez całe
ciało rudej przeszedł dreszcz zaskoczenia.
‒ Isabello ‒ wykrztusiła. Kilka
pojedynczych łez spłynęło na jej policzek.
‒ Wyrzuć to z siebie, Florence… Proszę…
Zrób to dla mnie… ‒ powiedziała łagodnie.
‒ Nie… ‒ ruda pokręciła przecząco głową.
‒ Więc jeżeli nie dla mnie, to dla
kogokolwiek innego ‒ blondynka przeniosła dłonie na ramiona byłej przyjaciółki.
‒ Ja… ‒ łzy trysnęły z jej oczu. Florence
impulsywnie przytuliła się do kobiety. Poczuła, że ręce Isabelli oplatają ją i
mocno do siebie przyciągają ‒ Te lata były straszne… Tak straszne! Czułam się
jak Odyseusz, cały czas tułałam się i tułałam… Ale nie przez morze, tylko przez
piekło… Przez siedem kręgów piekielnych, jak w ,,Boskiej Komedii” Dantego… To,
co wydarzyło się trzy lata temu, cały czas we mnie jest… Gdzieś tam żyje i nie
pozwala, bym normalnie funkcjonowała ‒ szlochała ‒ Przez to moje serce krwawi,
dusza jest rozdarta, a rozum kompletnie poplątany… Przez to stoczyłam się na
samo dno, prawie nie mam pieniędzy, a moi pseudoznajomi…
‒ Ciii… Ciii… ‒ Isabella uspokajała rudą
‒ Wszystko będzie dobrze, tylko wyrzuć z siebie wspomnienia tamtych chwil.
‒ Jak? Jak je wyrzucić? ‒ spytała, przełykając
słone łzy.
‒ Opowiedz mi wszystko jeszcze raz ‒
poprosiła.
‒ Nie dam rady ‒ pokręciła głową.
‒ Dasz, Florence. Wierzę w ciebie.
Kobieta oparła czoło o ramię blondynki i
zamknęła oczy. Poczuła, że myśli w jej głowie jeszcze bardziej kłębią się i
plączą, tak, jak…
‒ Te kable są poplątane ‒ zauważyła
Isabella drżącym głosem. Obserwowała Florence, która nerwowo krążyła wokół
nagłośnienia. Tego dnia miał odbyć się ostatni koncert z trasy.
Nikt nie wiedział, że jest to ostatni
koncert przed rozpadem zespołu.
‒ Wiem o tym. Wiem, że kable są
poplątane ‒ spojrzała na blondynkę ‒ Są tak samo poplątane, jak cały mój rozum
‒ powiedziała cicho.
‒ Dobrze ‒ wykrztusiła w końcu, próbując
poukładać swoje myśli ‒ Opowiem ci o wszystkim Isabello.
Otworzyła oczy. Znów była w ogrodzie, na
tej samej ławce, z tą samą Isabellę.
Tyle że cztery lata wcześniej.
******
Hej, kochani!
,,Cały mój rozum" to ostatnia część kręgu What Kind Of Man. W tygodniu 1-7.08.16 powinien pojawić się drugi krąg. To tyle z mojej strony ;)
Johanna Malfoy
Hej, kochani!
,,Cały mój rozum" to ostatnia część kręgu What Kind Of Man. W tygodniu 1-7.08.16 powinien pojawić się drugi krąg. To tyle z mojej strony ;)
Johanna Malfoy