środa, 28 września 2016

Królowa

,,Oh, the queen of peace always does her best to please”

Z przerażeniem wpatrywała się w scenę, która rozgrywała się w hotelowym holu. Z jej telefonu dobiegały ją skrawki słów wypowiadanych przez mężczyznę, jednak ona nie zwracała na nie uwagi.
Drżące ręce Florence były zaciśnięte na gazecie. Kobieta wyglądała, jak tykająca bomba. Isabella wyobrażała sobie, jak z jej oczu tryskając łzy. Jak znów załamuje się, gdy fala wspomnień związanych z Dalloway’em zalewa ją ‒ raz na zawsze. Jak zamyka się w sobie, jeszcze ostateczniej, jak poprzednim razem. Blondynka była świadoma, że gdy wydarzenia potoczą się w taki sposób, już nigdy nie ujrzy rudej, nie usłyszy jej głosu, nie dotknie jej, nie wyzna jej tego, co leży na dnie jej serca od czterech lat. Pozostaną jej tylko wspomnienia i marzenia, w których zawsze będą żyć razem.
W tej chwili oczekiwania na kolejny ruch Florence, niepokojąco milczącej i spiętej, wpatrującej się prosto w oczy Jasona, Isabella uświadamiała sobie ważne rzeczy. To ona doprowadziła do tego, że pismaki podsłuchały ich rozmowę. To przez nią Jason dowiedział się, gdzie jest Florence. To przez nią ruda będzie teraz cierpieć. Gdyby nie była tak samolubna, pozwoliłaby żyć kobiecie, tak chciała ‒ w ukryciu, z dala od przeszłości.
A ona ją skrzywdziła, wyciągając z powrotem na pierwsze strony gazet, sprowadzając do niej koszmary z jej przeszłości.
Koszmary z ich przeszłości.
Łzy zaczęły zbierać się w oczach blondynki. Czuła się tak źle… Tak podle. Wiedziała, że nigdy nie wybaczy sobie tego czynu.
Właśnie wtedy ujrzała, co stało się w holu.

***
Z chłodną furią wpatrywała się w jego oczy, przepełnione pewnością siebie. W spoconych palcach ruda mięła kawałek papieru, który był powodem jej cierpienia. Nic nie mówiła, a Dalloway również nie przerywał tej ciszy. Nie wiedziała, ile tak trwali ‒ może jedną sekundę, może dziesięć minut.
‒ Odpieprz się ode mnie ‒ szepnęła w końcu. Jej głos przepełniony był gniewem. ‒ Już dostatecznie zniszczyłeś moje życie. Nie mam zamiaru więcej cię oglądać.
‒ Nie żartuj, kochanie… ‒ mruknął  Dalloway, kładąc dłonie na jej talii. ‒ Ja zniszczyłem twoje życie?
‒ Nie żartuję, Jason. ‒ Gwałtownie się odsunęła. ‒ Wynoś się stąd natychmiast, albo coś ci zrobię.
‒ Kochanie, no… Wybacz mi, proszę cię, Flo. ‒ Kobieta gwałtownie wciągnęła do płuc powietrze, gdy po raz pierwszy od trzech lat ktoś nazwał ją zdrobniale. ‒ Przecież możemy to naprawić…
‒ Nie! ‒ Ręka rudej wystrzeliła w powietrze i z plaskiem uderzyła w policzek mężczyzny. ‒ Nie możemy i nie zaczniemy od nowa!
Dalloway stał z dłonią przyciśniętą do pulsującego lica i przerażeniem w oczach. Bukiet kwiatów wypadł z jego ręki i leżał na lekko przybrudzonym hotelowym dywanie. W oddali widać było paparazzich, niemal przyklejonych twarzami do szklanych drzwi budynku.
Jason nie spodziewał się tego. Nie spodziewał się, że kobieta, która tak bezgranicznie go kochała, będzie zdolna do takiego czynu. Przecież jego scenariusz tego nie przewidywał…
‒ Skrzywdziłeś mnie bardziej, niż możesz to sobie wyobrazić. Dopiero teraz zrozumiałam, jaki błąd popełniłam, pozwalają ci tak mnie traktować. Wynoś się z mojego życia, albo nie ręczę za swoje dalsze czyny. ‒ Jej ton był śmiertelnie poważny.

***
Isabelle nie spodziewała się takiego biegu wydarzeń. Była przygotowana na łzy, załamanie nerwowe i histerie.
Ale nie na to, że Florence go uderzy.
Gdy zobaczyła, jak ręka kobiety zostawia czerwony ślad na policzku Jasona Dallowaya, poczuła nadzieję.
Może jest inaczej, niż wszyscy sądziliśmy… Może jest jeszcze szansa, by ją uratować…
Spojrzenie Isabelli i rudej na sekundę się skrzyżowało. Blondynka zobaczyła w oczach wokalistki nienawiść skierowaną w stronę mężczyzny oraz świadomość swoich błędów.
Jest jeszcze szansa.

***
Gdy tylko Jason opuścił hol, Florence zaczęła biec. Przeskakiwała po dwa schody na raz, chcąc jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju.
Bezpiecznym. Spokojnym. Pustym.
Nie chciała nikogo teraz widzieć. Musiała uporządkować sobie w głowie kilka spraw, które właśnie do niej dotarły. Musiała uświadomić sobie, w jakim błędzie żyła przez te trzy lata ‒ pełne degrengolady i smutku. Dopiero później mogła naprawić ten błąd.
Nie mogłaby teraz spojrzeć w oczy Isabelli. Wiedziała, że jej wzrok skrzyżował się raz ze spojrzeniem blondynki podczas rozmowy z Jasonem, jednak zrobiła wszystko, by nie zdarzyło się to po raz drugi.
Prawda, jaka ukazała się Florence w pełnej krasie, uderzyła w nią jak rozpędzony pociąg, zalała ją jak tsunami. Była tak wstrząsająca, że ruda nie dałaby rady przekazać jej Isabelli.
Była już prawie przy drzwiach swojego pokoju, gdy usłyszała za sobą kroki. Szybko odwróciła się i ujrzała biegnąca za nią blondynkę. Ruda przyspieszyła, mając nadzieję, że zdąży schować się w pokoju, zanim była przyjaciółka zmusi ją do zwierzeń.
Była to jednak płonna nadzieja.
Poczuła, jak ręce Isabelli chwytają ją w pasie, a następnie przyszpilają do ściany. Blondynka pochyliła się nad ją twarzą, a jej przyspieszony po biegu oddech owiewał policzki Florence. W oczach kobiety widać było determinacje.
‒ Co się pomiędzy wami wydarzyło? ‒ zapytała cicho.
Ruda nie odpowiedziała.
‒ Flo ‒ Celowo użyła dawnej formy imienia. Poczuła, jak wokalistka zadrżała. Nie wiedziała, że tego dnia kobieta usłyszała już to zdrobnienie.
‒ Tak, Iso? ‒ Nie zwróciła się tak do niej od trzech lat. Wiedziała, że blondynka zareaguje na to słowo w jej ustach tak samo, jak ona zareagowała na ,,Flo”.
‒ Co się pomiędzy wami wydarzyło? ‒ zapytała ponownie, tym razem o wiele bardziej drżącym głosem.
‒ Nic ‒ odpowiedziała.

A potem ją pocałowała. 



****** 
Hej, kochani! 
Przepraszam za to spore opóźnienie. Reklamacje kierujcie do mojej szkoły. 
Mam nadzieję, że nie zawiedliście się ostatnim rozdziałem tego kręgu. Kolejny - jak zawsze - za dwa tygodnie. 
J. M. xx  

2 komentarze:

  1. Konfrontacja pomiędzy Flo, a Jasonem była bardzo udana, chociaż spodziewałam się innego zakończenia (nie, nie pocałunku)... ale nie narzekam przynajmniej ruda pokazała pazur. W takiej sytuacji to się chwali. Przynajmniej jak na mój gust.
    Jestem ciekawa dalszego rozwoju sytuacji.
    Pozdrawiam i życzę weny! :)
    ~ MonaVeerax3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konfrontacja nie mogła być inna z pewnego powodu, który zostanie wyjaśniony w kolejnym kręgu :D
      Również pozdrawiam i dziękuję! J. M.

      Usuń